Służba zdrowia w Finlandii
Przypominam, że pisząc o Finlandii, piszę o swoich doświadczeniach, odczuciach itp. Zdaję sobie sprawę, że ludzie tu mieszkający, różnych narodowości, w każdym temacie, który poruszam mogą mieć inne spostrzeżenie.
Służba zdrowia w Finlandii jest dość podobna do angielskiej przynajmniej tyle ile udało mi się do tej pory zorientować jak to tam wygląda. Cały czas " ulepszają " i co jakiś czas zmieniają swój system.
Szpitalna opieka jest dla mnie rewelacyjna i nie mogę powiedzieć ani złego słowa. Natomiast co do lokalnej czyli do miejskiego ośrodka zdrowia mam wiele zarzutów...
Pamiętam czasy kiedy przychodziło się do ośrodka, rejestrowało u pielęgniarki bez problemu do lekarza. Teraz wygląda to inaczej. Przychodząc do ośrodka najpierw musimy opowiedzieć co nam dolega i po co chcemy do lekarza. W drugiej kolejności praktycznie zawsze ( w zależności od powodu wizyty ) pielęgniarka pobiera krew z palca i robi test. Trwa to dosłownie chwilę. Później to pielęgniarka decyduje czy nasza sprawa jest warta wizyty u lekarza. Często nie jest, odsyłają nas do domu a jak się nie poprawi za kilka dni proszę wrócić. Niektórzy powiedzą, że to dobry system ale ja uważam, że nie i już tłumaczę dlaczego...
W wielu sytuacjach kiedy źle się czujemy wolelibyśmy aby to lekarz nas obejrzał. Przynajmniej ja czułabym się spokojniejsza. Raz miałam problemy z gardłem. Wracałam kilkakrotnie do ośrodka gdzie nie mogłam pokonać bariery pielęgniarki i dostać się do lekarza. Robili mi testy labolatoryjne, testy krwi itp. ale pielęgniarka cały czas uważała, że nie ma powodu mnie rejestrować. Ja czułam, że jednak coś jest nie tak. W końcu byłam zmuszona pójść prywatnie. Dostałam się do fachowca czyli nie do lekarza ogólnego tylko bezpośrednio do laryngologa i jednak okazało się, że to ja miałam rację. Nie wszystko było w porządku... Dostałam leki i w końcu dowiedziałam się co mi dolega. Ktoś powie to lepiej od razu prywatnie...tak tylko prywatne wizyty w Finlandii są bardzo drogie. Porównując w Polsce mam 3-4 wizyty prywatne a tutaj za te same pieniądze jedną. Możecie się domyślać jaka byłam zła po wizycie u laryngologa. Kiedy skończyłam brać leki chciałam być pewna, że kuracja powiodła się pomyślnie ale nie zamierzałam ponownie płacić a tym bardziej odpuszczać ośrodkowi, że byłam zmuszona iść prywatnie. Wróciłam do ośrodka i od razu powiedziałam jak cała sytuacja wyglądała i, że chcę się teraz dostać tutaj do lekarza bo wizyty prywatne są drogie. Pewnie domyślacie się, że wizytę dostałam od ręki, szereg badań zarówno od pielęgniarek jak i od lekarza i wszyscy byli baaardzo mili.
To była jedna sprawa. Kolejna to to, że mamy lekarza z typu tych co to przez drzwi już wiedzą co Ci jest. Starszy pan, który już od dawna powinien być na emeryturze dalej leczy bo nie ma chętnych młodych lekarzy, którzy chcieliby pracować w miasteczkach. Teraz młodzi wolą odbywać starze czy podejmować pracę w miastach gdzie zdobywają doświadczenie. Nie dziwię im się też sama pewnie bym tak zrobiła ale niestety jest to z niekorzyścią dla mieszkańców mniejszych miejscowości gdzie często rutyna starszego pana może go zgubić o czym również raz się przekonałam. Niejednokrotnie trzeba lekarzowi powiedzieć co ma zrobić bo tylko osłucha a i nie zawsze. Czasami tylko popatrzy i wysłucha jakie mamy dolegliwości. Doproszenie się o skierowanie do fachowca również graniczy z cudem. Dlatego najlepiej mają osoby, których zakłady pracy mają podpisane umowy z terveystalo czyli ośrodkami gdzie inni muszą płacić za wizyty. Bez problemu rejestrują, mają sporo lekarzy.
Kolejnym minusem miejskiego ośrodka zdrowia jest dostanie chorobowego. Chorobowe w przypadku zwykłego przeziębienia ( z gorączką bo jak nie ma gorączki to nie dostaniecie ) wystawia nam pielęgniarka. Zazwyczaj na początek są to 2 dni a potem trzeba przychodzić i prosić się o każdy kolejny dzień. I tu ponownie moje doświadczenie...byłam porządnie przeziębiona, długo miałam gorączkę ale nie dostałam zwolnienia na tydzień tylko po 2 dniach musiałam codziennie chodzić i dosłownie prosić się o każdy następny dzień. Sam fakt, że miałam gorączkę, czułam się fatalnie a moja praca wtedy polegała na pracy z dziećmi nie były chyba dość wystarczające dla tej pielęgniarki. Nie wiem czy to tylko dlatego, że jestem obcokrajowcem czy trafiłam na wyjątkowo nieprzyjemną panią. Tak ładnie napiszę bo na usta cisną mi się inne słowa ;) Zamiast leżeć w łóżku i się kurować musiałam kursować z gorączką między ośrodkiem a pracą aby dostarczyć zwolnienie. Dla porównania w tym samym czasie mój mąż również był chory. Poszedł do lekarza z zakładu pray( od razu został skierowany do lekarza ) i dostał tydzień zwolnienia. Doktor powiedział, że to jest czas kiedy powinien się wykurować a gdyby nadal się źle czuł ma wrócić. Teraz rozumiecie moją frustrację.
Oprócz wad ośrodki mają również zalety :) Żeby nie było, że tylko narzekam...
Dobre w tym całym systemie jest właśnie badanie krwi przy każdej wizycie. W przypadku przeziębień nie ma kilometrowych kolejek w przychodniach. Testy dają obraz od razu czy nic niepokojącego nie dzieje się w organizmie.
W przypadku zarażenia wirusem nikt nam nie przepisze antybiotyków. Antybiotyki nie działają na wirusy więc jaki jest sens je brać ? Organizm sam musi je zwalczyć. Dlatego wtedy zaleca się panadol, buranę - fiński lek przeciwbólowy, przeciwgorączkowy itp. a jeśli po paru dniach nie przechodzi wracamy.
Często ośrodki są wyposażone w najpotrzebniejszy sprzęt a jeśli nie to wysyłają nas do najbliższego ośrodka gdzie możemy wykonać dane badania.
Nie potrzebujemy nosić ze sobą książeczek,odpisów kart lekarskich czy dokumentów z wcześniej wykonanymi badaniami. Każdy posiada swoją kartę KELA, która wygląda jak karta kredytowa. Podczas wizyty pielęgniarka lub lekarz skanuje nasz kod i w komputerze wyświetlają mu się wszystkie nasze dotychczasowe badania, wizyty.
Za pierwsze trzy wizyty lekarskie trzeba zapłacić 20 euro i parę centów, a potem do końca roku kalendarzowego leczenie jest darmowe.
Kiedy już dostaniemy skierowanie do szpitala do konkretnego lekarza to jesteśmy przejęci przez nich i dalsze leczenie odbywa się tam. Nie potrzebujemy więcej skierowań. Każde następne wizyty odbywają się cały czas u konkretnego lekarza prowadzącego.
Niemalże każdy ośrodek posiada laboratorium więc nie ma potrzeby nigdzie jeździć aby porobić badania, wymazy na, które bardzo często ludzie są wysyłani. Wyniki często są jeszcze tego samego dnia po południu.
Ogromny plusem jest to, że w każdej miejscowości w straży pożarnej znajduje się karetka pogotowia. Zjawiają się błyskawicznie. Jest to pierwsza pomoc, jeśli dzieje się coś groźniejszego dla zdrowia zawsze wzywana jest następna karetka z lekarzem.
Wracając do opieki szpitalnej to uważam, że są to naprawdę profesjonaliści nawet pielęgniarze czy lekarze pełniący dyżur nocny i przyjmujący ludzi w okienku. Wielokrotnie bywałam w szpitalu czy to na ostrym dyżurze czy przez skierowanie od lekarza rodzinnego i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby było coś nie tak. Szpitale mają profesjonalny, bardzo miły i pomocny personel, fantastycznych lekarzy. Nigdy nikt mnie nie odprawił z kwitkiem, nie zlekceważył. Szpitale ponad to są wyposażone w każdy potrzebny sprzęt.
Pomyślicie sobie co Ty tyle razy w szpitalu robiłaś ? W Finlandii jest zasada, że jeśli twój ośrodek jest już zamknięty, potem kolejny w kolejce pod, który powinni Cię przyjąć też to wtedy już tylko należy jechać do szpitala na ostry dyżur.
Ośrodki zazwyczaj są otwarte do 15.30-16.00. W związku z tym jeśli ktoś chodzi do dentysty, który ma gabinet w ośrodku a ma do usunięcia ząb to dentysta usunie go tylko w pewnych godzinach. Jest jakaś granica czasu w razie gdyby po ekstrakcji coś się działo on mógł Wam pomóc.U dentysty zawsze płaci się za każdą wizytę.
Kiedyś znajoma powiedziała mi, że w Finlandii nie warto chodzić prywatnie. Państwo bardzo dba o swoją służbę zdrowia dlatego ośrodki i szpitale zawsze wyposażone są w dobry sprzęt a prywatni muszą sami go zakupić więc często go nie mają. Państwo podobnie również finansuje i wysyła swoich lekarzy na szkolenia a prywatny sam musi o to zadbać i oczywiście zapłaci czego efektem bywa brak dokształcania. Ja w tej kwestii niewiele mogę powiedzieć bo prywatnie byłam zaledwie parę razy. Bywałam w ośrodku gdzie był naprawdę bardzo dobrze wyposażony ale znam również taki gdzie tego sprzętu brakuje.
Słyszałam również o zmianach w dofinansowaniach. A mianowicie stwierdzono, że jeśli ktoś chodzi prywatnie to urząd nie będzie dofinansowywał czyli płacił jakieś części za wizytę ( są to niewielkie kwoty ale zawsze coś ). Wyszli z założenia, że jeśli kogoś stać to niech płaci 100 %. Dobrze tylko co z takimi osobami, które zostały zmuszone iść prywatnie ?
Jeśli macie pytania w związku z Fińską służbą zdrowia lub inne doświadczenia piszcie śmiało, nie gryzę :) Z chęcią dowiem się jak to wygląda u Was. Również jestem ciekawa jak służba zdrowia wygląda w innych krajach :)
Komentarze
Prześlij komentarz